czwartek, 11 lutego 2016

4 godziny

4 godziny - tyle  codziennie zazwyczaj mam czasu "dla siebie" (czytaj: dla męża, córki, na sprzątanie, prasowanie itp.)
4 godziny dla jednych tak mało, dla innych - jak ja - tak wiele.
Co można zrobić w ciągu 4 godzin ? Ja mam wrażenie, że wszystko!
Zazwyczaj w ciągu tych magicznych 4 godzin od czasu położenia Tyćka spać do momentu kiedy sama przytulam poduszkę robię taką ilość czynności jakie wcześniej nie mieściły mi się w głowie.
4 godziny starczają mi często na: 
a) poćwiczenie z Chodakiem (lub inną pastwiącą się nade mną babą);
b) zrobienie obiadu na następny dzień albo bazy do niego;
c) przygotowanie śniadanek dla mężusia i córusi na następny dzień do pracy/szkoły (tak, tak wiem, że mają się ze mną dobrze);
d) pouczenie się hiszpańskiego - nudziło mi się wieczorami ;) więc postanowiłam zapisać się na kurs;
e) obejrzenie filmu (to w gwoli ścisłości oglądam na 3 raty, bo te oskarowy filmy ponad 2 godziny trwają więc dziele na 3 dni);
f) zagranie w konkursach (nie można wypaść z formy);
g) poczytanie ulubionego magazyny "Twój Styl", książki;*
h) kąpiel 
*Tą czynność bardzo często wykonuje w punkcie h)
i) domowe spa - maseczka, peeling i inne pierdoły, co by nie wyglądać na swoje już prawie 33 lata;
j) pranie;
k) prasowanie (wiem, po co prasować...jest jeden powód - nie umiem zmieścić do szafy niewyprasowanych ciuchów dzieci - swoich oczywiście nie prasuje;
l) zabawa z Zuzą
ł) co drugi dzień przeczytanie bajki na dobranoc Zuzi.

.....

i w sumie jak sobie tak pomyślę, to kurde jeszcze kilka rzeczy na listę szło by wpisać, a w planach jest jeszcze bieganie :)

W ciągu tych 4 godzin nie mam czasu na mycie podłóg (więc są brudne), wycieranie kurzy (więc się babole walają); na pomalowanie paznokci (trzeba wrócić do hybryd - już najwyższy czas)...i na milion innych rzeczy ale cieszę się, że mam te swoje 4 godziny. Niektórzy nie mają ich wcale!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz