wtorek, 9 lutego 2016

Z pamiętnika starszej Siostry cz. 4

6 luty 2016
Okiem Starszej Siostry
Część  4 „Czary-mary”.

Cześć i czołem, kluski z rosołem ;)
Dziś 6 luty, więc mój braciszek kończy już 4 miesiące. Powiem Wam szczerze, że mały człowiek w ciągu 4 miesięcy zmienia się niesamowicie. Tyciek jest już naprawdę duży i ciężki – waży ok. 7 kg, a ostatni miesiąc obfitował w wiele nowości i dziwnych wydarzeń. Ale zacznę od początku.
Pewnego dnia przyszłam ze szkoły do domu, a w domu ryk. Ryczy Tymon, ryczy mama. Tymon ryczał jakby go ze skóry odzierali, a mama ryczała, że Tymon ryczał i mówiła, że to jej wina. Myślę sobie „Co ta mama z tym Tyciem wyprawia?”. No i się wydało. Mama z ciotką Madzią tak kombinowała, tak myślała, że obie postanowiły rozpocząć „Czary-mary” związane ze spaniem dzieci. W domu przez miesiąc ciągle słyszę tylko: „czas czuwania, zasypianie, metody, fazy snu, Dobranocki” itp. Ciocia Madzia była na specjalnym kursie czarowania dzieci, które nie chcą spać, a mama nic innego nie robiła tylko czytała jakieś mądre książki, blogi…no i obmyślała strategię z ciocią, co by tu zrobić, żeby dzieci spały jak się należy.
Priorytetem mamy w czarowaniu Tycia było na początek oduczenie spania na rękach. I jak się domyślacie stąd ten ryk. Tyć jak tylko dotknął łóżeczka dostawał nerwicy. Oprócz tego na kursie uczono rytuałów, więc teraz przed każdym spaniem Tycio „mówi” papa do kwiatków, słońca i jakieś inne cuda wyprawiają z mamą.
Podsumowując ten bardzo obszerny temat powiem Wam jedno. Po jednym dniu ryków, czary zaczęły działać. Tycio śpi już w łóżeczku. Ale mama mówi, że na tym nie koniec i jeszcze przed nami długa droga. Boję się tylko jednego, żeby z Ciocią nie zostały Czarownicami.
Ale wracając do przyziemnych spraw to Tycio stał się gryzoniem. Najprawdziwszym posiadaczem dwóch dolnych kłów. Małe, białe i strasznie kłujące ząbki zawitały po drugiej stronie dziąseł i nawet obyło się bez nocnych bóli. Przez te kły Tycio ślini się jak szalony i mama przebiera go średnio, co godzinę. Ślina ścieka po nim jak po buldogu…a fujjj. Oprócz tego, Tyć zaczął się „odchudzać” i przestał jeść. Chyba trochę za wcześnie na dietę, ale mama twierdzi, że to przez zęby. Oby szybko mu przeszło, bo zostanie modelką…tfu- modelem.
Kolejną nowością są nowe umiejętności. Tyć przewraca się z brzuszka na plecy, ale jest to dla niego tak ciężka robota, jak szychta w kopalni. Po przewrotce spocony jest i umęczony, jakby wszedł na Mount Everest w klapkach.
Reasumując ten mój dzisiejszy wywód to nasz chłopaczek śmieje się od ucha do ucha, mówi, co raz więcej i jest bardzo rozkosznym bratem, a ja – ma się rozumieć- jestem świetną siostrą.

Zuzia M.​

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz