poniedziałek, 7 grudnia 2015

Opowieści z pamiętnika Starszej Siostry część 2

6 grudzień 2015
Okiem Starszej Siostry
Część  2 „Uśmiech”.


„Świat zmienia się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Wiosną koronkowe płatki śniegu roztapiają się w słońcu, a z ziemi wschodzą ku niemu zielone pędy. Kwiaty kwitną aż do jesieni, kiedy to drzewa stroją się w złote i czerwone szaty.
Kolejne pory roku są dziełem magicznych skrzydlatych istot – elfów z Nibyladnii…A każdy elf rodzi się z pierwszego uśmiechu niemowlęcia.”

I trzeba Wam wiedzieć Drodzy Przyjaciele Rodziny, że zrodził się w mijającym miesiącu nowy elf i to wszystko dzięki Tymowi ( jeżeli, ktoś z Was nie czai bazy o jakim Elfie mowa odsyłam do „Dzwoneczka”).
Nasz Tym uśmiechnął się pierwszy raz. Miło jest w końcu widzieć uśmiechniętą twarz brata. Tę z „podkówką” lub zryczaną miną już doskonale poznałam i szczerze Wam powiem, nie jest to moja ulubiona mina.
Tymol uśmiecha się i zmienia z dnia na dzień, a moi rodzice stają na rzęsach, żeby mój brat nie płakał i był uśmiechnięty. Trzeba przyznać, że udaje im się to, co raz lepiej, co wiąże się z tym, że nasz dom staje się bardzo ciasny. Sprzęty Tyma są wszędzie, ale po kolei.
Sprzęt nr 1 – ratująca życie huśtawka – zajmując pół pokoju usypia moje brata.
Sprzęt nr 2 – chusta – Tata + Tymon + chusta = 3 h spokoju ( spokoju nie dla Taty, bo tan musi przechadzać się po domu i bujać „jak Żyd” – tak mówi ale nie wiem, jak buja się ten Żyd).
Sprzęt nr 3 – Woombie – ha! Założę się, że nie wiecie, co to! Ale ja wiem! Woombie to kokon, otulacz, który powoduje, że brachol spokojnie śpi.
Sprzęt nr 4 – Karuzela – bart wpartuje się w nią jak zaczarowany, a jak się znudzi…to ryczy jak opętany.
Sprzęt nr 5,6 – okap w kuchni i odkurzacz w pokoju – szum wpływa kojąco na nerwy mojego brata.
Widzicie, więc, że robimy, co możemy, żeby sąsiedzi nie dzwonili na policję z powodu płaczu dziecka.
Tym ma też nową ksywkę, którą nadal mu tato – Tycio J Pozwólcie więc, że będę też tak nazywać mojego braciszka.
Tycio, ku uciesze taty nie obsrywa już, co chwila pieluszek. Robi kupy raz na dwa dni…ale za to jakie?! Ludzie! Ostatnio narobił tyle kupy, że wypełniła oprócz pieluszki całą nogawkę piżamki. Ma chłopak rozmach, co nie?
Tyćko rośnie nam jak na drożdżach. Ma już ponad 5 kg. Ale jakie to są słodkie kilogramy, które chowają się w fałdkach na nożkach i rączkach.
Jeżeli chodzi jeszcze o pierwsze razy to trzeba Wam wiedzieć, że do Tymol odwiedził już pierwszy raz Mikołaja. Weszliśmy spotkać się z Mikołajem, a Tycio zasnął i…musiałam mu prezent odbierać.
Pamiętacie, że noce u Tyćka były słabe. Na całe szczęście dla rodziców jest o wiele lepiej. Tymon budzi się już 2 do 3 razy i nie urządza imprezy w środku nocy. Cały dom Macharzinów za to wstaje o 5 rano.
I tak sobie życie nam płynie.
Pozdrawiam Was grudniowo, życząc z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia samych pyszności na stołach i góry prezentów (ja z Tymem już czekamy na swoje).

 Zuzia M. z rodzicami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz