6 grudzień
2015
Okiem
Starszej Siostry
Część
2 „Uśmiech”.
„Świat zmienia się jak
za dotknięciem magicznej różdżki. Wiosną koronkowe płatki śniegu roztapiają się
w słońcu, a z ziemi wschodzą ku niemu zielone pędy. Kwiaty kwitną aż do
jesieni, kiedy to drzewa stroją się w złote i czerwone szaty.
Kolejne pory roku są
dziełem magicznych skrzydlatych istot – elfów z Nibyladnii…A każdy elf rodzi
się z pierwszego uśmiechu niemowlęcia.”
I trzeba Wam wiedzieć Drodzy Przyjaciele Rodziny, że zrodził
się w mijającym miesiącu nowy elf i to wszystko dzięki Tymowi ( jeżeli, ktoś z
Was nie czai bazy o jakim Elfie mowa odsyłam do „Dzwoneczka”).
Nasz Tym uśmiechnął się pierwszy raz. Miło jest w końcu
widzieć uśmiechniętą twarz brata. Tę z „podkówką” lub zryczaną miną już
doskonale poznałam i szczerze Wam powiem, nie jest to moja ulubiona mina.
Tymol uśmiecha się i zmienia z dnia na dzień, a moi rodzice
stają na rzęsach, żeby mój brat nie płakał i był uśmiechnięty. Trzeba przyznać,
że udaje im się to, co raz lepiej, co wiąże się z tym, że nasz dom staje się
bardzo ciasny. Sprzęty Tyma są wszędzie, ale po kolei.
Sprzęt nr 1 – ratująca życie huśtawka – zajmując pół pokoju
usypia moje brata.
Sprzęt nr 2 – chusta – Tata + Tymon + chusta = 3 h spokoju (
spokoju nie dla Taty, bo tan musi przechadzać się po domu i bujać „jak Żyd” –
tak mówi ale nie wiem, jak buja się ten Żyd).
Sprzęt nr 3 – Woombie – ha! Założę się, że nie wiecie, co
to! Ale ja wiem! Woombie to kokon, otulacz, który powoduje, że brachol
spokojnie śpi.
Sprzęt nr 4 – Karuzela – bart wpartuje się w nią jak
zaczarowany, a jak się znudzi…to ryczy jak opętany.
Sprzęt nr 5,6 – okap w kuchni i odkurzacz w pokoju – szum
wpływa kojąco na nerwy mojego brata.
Widzicie, więc, że robimy, co możemy, żeby sąsiedzi nie
dzwonili na policję z powodu płaczu dziecka.
Tym ma też nową ksywkę, którą nadal mu tato – Tycio J Pozwólcie więc, że
będę też tak nazywać mojego braciszka.
Tycio, ku uciesze taty nie obsrywa już, co chwila pieluszek.
Robi kupy raz na dwa dni…ale za to jakie?! Ludzie! Ostatnio narobił tyle kupy,
że wypełniła oprócz pieluszki całą nogawkę piżamki. Ma chłopak rozmach, co nie?
Tyćko rośnie nam jak na drożdżach. Ma już ponad 5 kg. Ale
jakie to są słodkie kilogramy, które chowają się w fałdkach na nożkach i
rączkach.
Jeżeli chodzi jeszcze o pierwsze razy to trzeba Wam
wiedzieć, że do Tymol odwiedził już pierwszy raz Mikołaja. Weszliśmy spotkać
się z Mikołajem, a Tycio zasnął i…musiałam mu prezent odbierać.
Pamiętacie, że noce u Tyćka były słabe. Na całe szczęście
dla rodziców jest o wiele lepiej. Tymon budzi się już 2 do 3 razy i nie urządza
imprezy w środku nocy. Cały dom Macharzinów za to wstaje o 5 rano.
I tak sobie życie nam płynie.
Pozdrawiam Was grudniowo, życząc z okazji zbliżających się
Świąt Bożego Narodzenia samych pyszności na stołach i góry prezentów (ja z
Tymem już czekamy na swoje).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz